sobota, 23 marca 2013

wzrokiem zwierząt


Jak wiadomo psy i koty widzą zdecydowanie lepiej niż ludzie. A dokładniej chcę tu napisać o tym czego my nie widzimy, a psy być może, na podstawie obserwacji naszego pieska.

W moim domu od zawsze mieliśmy zwierzęta. Ja, czy moje rodzeństwo mieliśmy też szczęście do znajdowania ptaszków, kotków, czy innych potworków. Pamiętam, że nawet razem ze znajomą za czasu młodości, gdy natrafiłyśmy na gołąbka, którego dawało się złapać to od razu eskortowałyśmy go do weterynarza. Ten zawsze nas przyjmował, był miły, lecz za każdym razem owe znalezisko musiałyśmy wypuszczać, bo tak będzie lepiej dla tego stworzonka. Łatwowierna jeszcze byłam, co zrobić.

Znajdywanie jest u nas rodzinne. Raz mama opowiadała, że mój najstarszy brat jak był mały i bawił się przed domem to znalazł ptaszka. Srokę. No to mama nie wyrzuci, miękkie serce ma, a mały wiadomo zaabsorbowany znaleziskiem, a dla dobra ptaszka wskazany był teraz spokój, to moja mama wysłała brata, żeby się przeszedł i poszukał, może jeszcze jednego znajdzie. Tak po prostu palnęła. Poszedł. Po 10-ciu minutach wrócił z drugą sroką. Mama po raz trzeci już brata nie wysyłała.

A wracając do wzroku... Często zastanawia mnie to, czy zwierzęta często widzą, słyszą rzeczy, których ludzkie oko nie może dostrzec. Pamiętam, że moja poprzednia sunia lubiła nagle podnosić łepek i patrzeć się długo w jeden punkt. Ale nie takim tępym wzrokiem. Z zainteresowaniem. Kot, którego miałam robił podobnie.

Obecny piesiek jest strasznym chojrakiem. Odkurzacz, suszarka, czasem nawet jak korki wywali to ucieka do innego pokoju i tylko czeka, aż "piekło" się skończy. Ma też taki jeden nawyk. Strasznie, ale to strasznie nie cierpi kotów. Jak wyjeżdżałam na konie, to zabierałam ją ze sobą. A tam kotów dużo, lecz futrzaki wskakiwały sobie wysoko na okienka, gdzie miały spokój. Teraz jak do naszej suni rzuci się "kicikici", to ona automatycznie łeb do góry i rozgląda się za kotami nie na dole, lecz na górze.

W naszym pokoju ma taki upatrzony punkt. Staje w miejscu, podnosi łeb i po prostu patrzy w jedno miejsce. I nie jest to rozglądanie się za kotami. Po prostu patrzy z zainteresowaniem zawsze to samo miejsce, w górny róg pokoju. Często się boi. A wtedy kręci się, wierci się. Wieczorami powarczy. Czasem słyszę, że ktoś idzie, czasem słychać psa, a czasem zupełną pustkę. Na karetkę też lubi głowę podnosić i nasłuchiwać. Ostatnio, gdy mąż był w pracy, ja patrze, sunia się kręci, nie chce w pokoju siedzieć(w tym gdzie sobie ten punkt do patrzenia wybrała), trzęsie się jak galareta, podchodzi do mnie osowiała, kładzie mi pysk na nogach. Zastanawiam się co jej może być, w domu żadnych anomalii nie było... Odkurzałam dawno temu, to odpada. Zresztą po wyłączeniu i schowania maszyny, pies wraca do normalności. Myślę dajej... Czasem tak pokazuje, że chce wyjść na spacer. Ale kurde, 1,5h temu z nią byłam. Ale natura nie wybiera, ubieram się i idę z nią. Na klatce schodowej już wszystko wraca do normy. A na dworze - ledwo co siusiu zrobiła.
Wróciłam do domu, dalej to samo. Wieczorem się uspokoiła.

Gdy wyjechaliśmy do Niemczech, to mama mówiła to samo. Pies nie chciał wchodzić do pokoju, gdzie zezuje na ten sam róg, że często chodzi i się trzęsie, ogólnie dziwnie się zachowuje.

Wiemy też, że pies potrafi odczytywać nasze emocje, reaguje po tonie głosu. Więc czemu nie miałby widzieć rzeczy, których my gołym okiem dostrzec nie możemy? Ale jak tak naprawdę widzi pies chyba nigdy się nie dowiemy.

Dla mnie jedno jest pewne: może i nasza sunia widzi lepiej niż ja, ale za to zdecydowanie węch ja mam lepszy niż ona(mięsny kawałek leżący przed nią szybciej nadepnie niż zauważy)...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz