środa, 20 marca 2013

Czy chce Pani porozmawiać o Jezusie?


Zostałam dzisiaj zaproszona na spotkanie. Jehowi zapukali do mych drzwi. Odmówiłam grzecznie i powiedziałam żeby odznaczyli sobie gdzieś, że do nas nie warto przychodzić, bo tylko czas marnują. Swój i mój. Kobiety pokiwały ze zrozumieniem, zobaczymy za jakiś czas, czy dotarło.

Kiedyś na przeciwko nas wprowadzili się Jehowi. I powiedzieć o nich złego słowa nie mogę. Bardzo sympatyczni ludzie. Porozmawiać normalnie można, zawsze mili i uśmiechnięci, pomocą też zawsze służyli. Nie zapraszali nas nigdy na swoje spotkania, o Bogu rozmawiać też nie chcieli. Dla nas sielanka. Może tam, gdzie mieszkają mają zakaz "promowania" siebie? Bo ja wiem? Chociaż w sumie Świadków zawsze uśmiechniętych widziałam. Dopiero teściowa miała niesympatyczną sytuację z jednym z nich.
Któregoś dnia zapukali do jej drzwi i na wyraźne: "Nie jestem zainteresowana" i próbą zamknięcia drzwi, noga Jehowego dziwnym trafem wylądowała między drzwiami, blokując je. Teściowa sama w domu, co zrobi? Na szczęście ma Nowofunlanda, którym postraszyła nachalnego pana. Poszedł, lecz nie dawał za wygrana. Po jakimś czasie wrócił, lecz tym razem był Patryk i dosadnie dał mu do zrozumienia co się stanie, jeśli jeszcze raz zobaczy go na oczy. Zrozumiał, więcej nie przyszedł.

Ja jestem tolerancyjna, potrafię zrozumieć naprawdę wiele. Ale nie wyobrażam sobie narzucania komuś swojej wiary. Każdy powinien mieć możliwość wyboru. Teoretycznie każdy ma wolność sumienia i wyznania.
Ponoć nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu...


A z milszych rzeczy to idę zabierać się za obiadek. Robię dzisiaj kopytka z sosikiem pieczarkowym. Dawno nie było, Patryk się ucieszy, bo bardzo lubi. W międzyczasie odświeżę swoje srebro, bo biedactwo poczerniało...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz